Czasami może nam się wydawać, że ktoś nas obserwuje. A może gdzieś założono nam podsłuch? Kto może pozyskuje cenne i poufne informacje na nasz temat? Jeśli choć na jedno pytanie odpowiedź jest twierdząca, warto zainteresować się bardziej tym tematem i odkryć, czy przypadkiem wrażenie nie jest realne.
Czym jest kontrobserwacja?
W najprostszych słowach można to określić jako zbiór działań, dzięki którym ujawniamy oraz identyfikujemy obserwatorów. Jeśli działanie zostaną dobrze przeprowadzone, obserwujący nawet się nie zorientuje, że sam jest obserwowany.
Może to jednak działać w drugą stronę. Obserwujący posiada odpowiednie zasoby finansowo-osobowo-techniczne. W takich sytuacjach może być dosyć trudne odkrycie, czy rzeczywiście jest prowadzona obserwacja. A tym bardziej wskazać osoby, które są odpowiedzialne za takie działania.
Niektórzy są tak dobrzy (dzięki praktyce i doświadczeniu), że staną się przeciwnikiem, z którym trzeba się liczyć.
Metody i techniki kontrobserwacji
Trzeba przyznać, że cały proces jest dosyć złożony. Składa się z elementów, które mogą występować za każdym razem lub też nie. Warto zatem na początek wydzielić kilka elementów:
- Samokontrola
- Samosprawdzenie
- Kontrobserwacja zewnętrzna
- Ukrywanie
- Dezinformacja
- Gubienie lub kierunkowanie obserwacji
Samokontrola
Jak już wspomnieliśmy, jeśli obserwacja będzie naprawdę dobrze zorganizowana, to dosyć ciężkie jest jej wykrycie. Trzeba liczyć się z tym, że przeciwnik może posiadać spore doświadczenie, wiedzę, a także zasoby finansowo-osobowo-techniczne. To razem może sprawić, że wykrycie go graniczy z niemożliwością.
Jeśli chodzi o samokontrolę, to dzięki niej uniemożliwiamy to, by ktoś pozyskał informacje o nas podczas obserwacji. Sprawia też, że wypracujemy w sobie pewne nawyki i zachowania. Dzięki nim nikt nie będzie w stanie pozyskać o nas żadnych informacji.
Choć trzeba przyznać, że nie zawsze możemy być obserwowani, to takie zachowania mogą zmniejszyć ryzyko tego, że ktoś zyska jakieś cennie informacje o naszej osobie. W największym uproszeniu wygląda to tak, że idziemy kupić nowe buty, a przy tym wymieniamy ważne informacje z drugą osobą.
Przykłady samokontroli
- Spotkania najlepiej umawiać na noc – trudniej je wtedy zarejestrować. W ciągu dnia za to o wiele łatwiejsze jest zniknięcie w tłumie.
- Na miejsce spotkania nie wybierajmy publicznych miejsc – nie wiemy, kto się tam zjawi i przypadkiem czy nie podsłucha rozmowy. Najlepiej stawiać na prywatne i sprawdzone miejsca, w których nikt niepowołany nie może się znaleźć. Dzięki temu zmniejszamy możliwość obserwacji i podsłuchania.
z drugiej strony wybranie zatłoczonego miejsca też ma swoje plusy. Utrudnia obserwację. - Sprawdź monitoring – bez względu na to, gdzie planujemy spotkanie, warto zadbać o to, by dowiedzieć się jak najwięcej o monitoringu. Nie tylko tym typowym, widocznym na pierwszy rzut oka, ale także pod względem ukrytych urządzeń.
- Poruszamy się taksówkami oraz komunikacją miejską
- Komunikacja miejsca – im większy tłok, tym lepiej dla nas. Poza tym warto nie wysiadać na początku, ale niemalże tuż przed zamknięciem drzwi, przez co obserwujący nie ma czasu, by wyskoczyć za nami.
- Taksówki – przede wszystkim nie zamawiamy jej przez telefon na adres domowy. Udajemy się na miejsce postoju taksówek. Nie wybieramy pierwszej z brzegu. Poza tym zmieniamy ją przynajmniej raz, zanim dotrzemy na miejsce.
- Nie zabieramy telefonów i innych urządzeń – szczególnie na spotkania, które mają być tajemnicą i nie chcemy, by ktokolwiek je podsłuchał.
Jeśli odpowiednio skorzystamy z powyższych rad, możemy znacząco utrudnić komuś obserwacje nas, a nawet podsłuchanie i pozyskanie informacji na nasz temat.
Samosprawdzenie
Jest to stosunkowo prosty etap, dzięki któremu możemy sprawdzić, czy ktoś nas obserwuje. Dzieli je na dwa rodzaje: jawne i niejawne.
W przypadku jasnego samosprawdzenia możemy wymienić takie zachowania jak nagłe odwrócenie się czy jazdę w kółko na rondzie. Trzeba jednak przyznać, że nie jest to aż tak dobre rozwiązanie. Co nam po tym, że pokażemy naszemu obserwatorowi, że wiemy o jego obecności? Dlatego o wiele częściej wypróbowuje się niejawne metory.
Dzięki temu osoba, która nas obserwuje, nie wie o tym, że my wiemy o jej obecności. Sukcesem będzie właśnie taka sytuacja. Informację o obserwacji będziemy mogli wykorzystać w kolejnych krokach. Odpowiednie jej wykorzystanie pomoże nam pozbyć się ogona.
Sprawdzenie niejawne jest dosyć subtelną formą samosprawdzania. Potrzeba często lat doświadczenia oraz wyczucia, by w końcu udało nam się osiągnąć oczekiwany cel.
Przykłady
- Wąskie gardła komunikacyjne – dzięki ich wykorzystaniu można zweryfikować, czy ktoś podąża za nami.
- Znajdź miejsce, gdzie jest mniej osób – ogólnie w miastach panuje tłok. Dlatego nie tak trudno wtopić się w otoczenie. Warto zatem szukać miejsc, gdzie ruch jest znacząco mniejszy. Dzięki temu łatwiej zobaczymy, czy jakaś postać nie podąża naszym krokiem.
- Zrób selfie – najprostsze metody są często najlepsze. Takie zdjęcie z ręki może nam pomóc uchwycić to, co się dzieje za nami. Jedną z najbardziej irytujących rzeczy dla obserwującego jest to, gdy znajdzie się na przypadkowym zdjęciu.
- Odbicie – np. w lustrze, witrynie sklepu i innej szybie. W mieście ich nie brakuje. Nie musimy się odwracać, by przekonać się, że ktoś jest za nami. A przy tym sami udajemy, że interesujemy się tym, co przed nami.
- Trasa sprawdzeniowa – jest to plan dopracowany w szczegółach. Trzeba tutaj wziąć pod uwagę wiele czynników. Trzeba dobrze znać teren, w którym będziemy się znajdować. Dzięki temu zauważenie oraz zgubienie obserwującego będzie znacznie prostsze. Zwłaszcza gdy sami nie będziemy chcieli być zauważeni.
można tutaj wymienić:- Szybką jazdę i częstą zmianę pasów ruchu
- Zrobienie kilku kółek na rondzie
- Przejechanie na późnym żółtym – możemy wtedy sprawdzić, czy ktoś nie pojechał za nami
- Zatrzymanie się na otwartej, dosyć niezatłoczonej przestrzeni – nie tak trudno będzie dostrzec, gdy ktoś tez się zatrzyma lub zawróci
- Jazdę bocznymi alejkami – siłą rzeczy nasz obserwator także będzie musiał tamtędy jechać. A żeby nas nie zgubić, będzie trzymał się stosunkowo blisko.
Zawsze należy też sprawdzać pojazdy, którymi będziemy się poruszać, oraz sprzęt elektroniczny, z którego zamierzamy korzystać.
Weźmy pod uwagę przypadek, gdy ktoś założy nam GPS. W tej sytuacji nie zauważymy, że mamy ogon, gdyż będzie mógł trzymać się na daleką odległość od nas i sprawdzać, w jakim kierunku jedziemy. Mamy wtedy dwie możliwości:
- Wyrzucić urządzenie GPS, dzięki czemu obserwujący straci swój punkt zaczepienia
- Zostawić urządzenie – możemy je wykorzystać jako element dezinformacji lub złapać obserwującego na gorącym uczynku, gdy będzie się pozbywał urządzenia GPS z naszego pojazdu.
Kontrola zewnętrzna
Jak już wspominaliśmy wcześniej kontrobserwacja nie polega jedynie na wykryciu obserwacji. Należy jeszcze zidentyfikować osoby, które dokonują tego czynu. I to najlepiej w taki sposób, by ta osoba się o tym nie dowiedziała.
Z tego też powodu do kontrobserwacij powołuje się przeważnie cały zespół ludzi, który jest wystarczający duży i doświadczony by sprawnie przeprowadzić całą akcję. Tak, by nie popełnić żadnego błędu.
Zadania kontrobserwacji
- Identyfikacja, w jaki sposób działa zespół obserwacyjny – musimy dowiedzieć się, jak osoby się komunikują, jak zachowują oraz zebrać wszystkie konieczne informacje, dzięki którym będziemy mogli dojść do przyszłego rozpracowania. Pomoże nam to także dostosować nasze działania.
- Ujawnienie i identyfikacja obserwatorów – mamy tu na myśli zarówno ludzi, jak i samochody, urządzenia elektroniczne czy tez posterunki obserwacyjne. Musimy bowiem jak najwięcej dowiedzieć się o swoim przeciwniku oraz jego możliwościach.
Cały proces kontrobserwacji warto nagrywać. Czasami możemy sami czegoś nie zauważyć, a potem na nagraniu to wyjdzie. Warto zatem poddawać materiał wideo późniejszym analizom. W razie potrzeby możemy także zdobyć nagrania z monitoringu z danego miejsca. Najgorsze byłoby, gdybyśmy zauważyli obserwację, której w rzeczywistości nie ma.
Ukrywanie
Nie można zapominać o tym etapie podczas kontrobserwacji. Jest to istotne nie tylko dla osób, które obserwują, ale także dla obserwujących. Różnią ich jedynie cele. Obserwujący pragnie nie ujawniać swojej obecności. Obserwujący chce ukryć, jakie są prawdziwe cele jego działań.
Jest to gra, w której każda strona pragnie zwycięstwa. Najtrudniejszą rzeczą na tym etapie jest podejmowanie takich działań, by nasza obecność w danym miejscu i czasie nie wydawała się nikomu podejrzana. Wszystko ma wyglądać jak najbardziej zwyczajnie i naturalnie. Dla doświadczonego człowieka nie jest to nic trudnego.
Dezinformacja
Ten etap zaczyna się już wcześniej. Podczas samokontroli. Chodzi bowiem o to, by osoba obserwująca nie zorientowała się, że została przyuważona. Wystarczy jej przynajmniej drobne przypuszczenie, że ją zauważyliśmy, a o wiele trudniej będzie wprowadzić ją w błąd.
Musimy odpowiednio przeprowadzić cały proces dezinformacji. Dzięki temu uda nam się doprowadzić do sytuacji, gdy obserwujący stworzy bezwartościowy raport. Nie będzie miał za wiele wspólnego z rzeczywistością, dzięki czemu to my będziemy wtedy górą.
Jednak najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy tam zmylimy przeciwników, że będą zachowywać się zgodnie z naszymi oczekiwaniami.
Co ciekawe, właśnie dezinformacja może sprawić, że przestaniemy być zwierzyną podczas tej rozgrywki. Wystarczy odpowiednio się zachować, wykorzystać odpowiedni moment, by obrócić sytuację na swoją korzyść.
Gubienie i kierunkowanie obserwacji
Czasem celem może być zgubienie lub ukierunkowanie obserwacji. Przesiadywanie się z taksówki do taksówki nawet kilkakrotnie nie zawsze może mieć na celu zgubienie obserwującego.
Gubienie wykorzystujemy jedynie w sytuacjach, które mają służyć nam konkretnym celom. Jednak im częściej będziemy to robić, tym bardziej druga strona będzie zwiększać siły i środki, by jednak nas nie zgubić. A wtedy możemy przegrać w rozgrywce.
Dlatego zawsze należy to robić umiejętnie. Dzięki temu może się nawet okazać, że to my będziemy trzymać najważniejsze karty.